Mój wyjazd do Australii to bez wątpienia największa przygoda mojego życia. Spełnione marzenie, ale także pokonanie wielu obaw i niemałego strachu. Totalne opuszczenie tego, co znane i bliskie. Wielka lekcja, aby odważnie decydować o moim życiu, działać i sięgać po marzenia. Przeprowadzka do Australii to też w pełni świadoma decyzja, nie żadne dzieło przypadku. Australia to jedno z moich dziecięcych marzeń. Zawsze pociągały mnie podróże, a Australia była na mojej liście krajów, w których chciałabym kiedyś zamieszkać od bardzo dawna.
Zacznijmy od początku…
Pamiętam, że już na drugim roku studiów sprawdzałam różne opcje wyjazdu do Australii. W tamtym czasie padło jednak na Kanadę, która miała już dla Polaków program work and travel. Lata mijały, skończyłam studia, zaczęłam pracę, i choć ciągle zajęta byłam innymi sprawami to gdzieś z tyłu głowy i tak myślałam o Australii. Że jednak fajnie byłoby tam pojechać i że jak nie spróbuję, to kiedyś w przyszłości będzie mi szkoda i będę żałować. Dużo czytałam i oglądałam na temat Australii, wiele osób mówiło mi jak piękny to kraj, jak fajnie się tam żyje. Ja jednak chciałam wyrobić sobie moją własną opinię, a może po prostu sama się o tym przekonać albo przynajmniej spróbować. W głębi serca jednak jakoś tak czułam, że się polubimy i że w Australii mi się spodoba…
Napisałam wcześniej, że było to długo odkładane marzenie. Odkładane, bo wyjeżdżając do Australii mieszkałam już wcześniej w innych miejscach na świecie i wiedziałam, że emigracja gdziekolwiek, przynajmniej na początku nie jest łatwa. Wiedziałam, jak daleko wyjeżdżam i długo czekałam na odpowiedni moment. Tylko ten moment jakoś nie nadszedł…więc postanowiłam choć trochę mu pomóc i tak zaczęłam moją aplikację wizową, która ku mojemu zdziwieniu przebiegła dużo szybciej i łatwiej niż się spodziewałam. Choć towarzyszyły temu uczucia ekscytacji, ale i lęku to myślałam, że musi to być znak, że idę w dobrym kierunku. Wtedy też moje życie jakoś tak się potoczyło, że decyzję o wyjeździe było mi coraz łatwiej podjąć.
I tak po kilku miesiącach byłam gotowa na przeżycie mojej australijskiej przygody. Czy było warto i czego nauczyła mnie Australia? Jakie mam przemyślenia i odczucia po ponad roku mieszkaniu w kraju kangurów ?
ODWAGI, WYTRWAŁOŚCI I CIERPLIWOŚCI
Każda emigracja wymaga przede wszystkim odwagi i decyzyjności. Znalezienia w sobie tej siły do przełożenia marzeń na czyny i działanie. Bo bardzo fajnie jest marzyć, że chciałoby się kiedyś wyjechać do kraju Down Under, ale dużo trudniej jest podjąć taką decyzję, zacząć działać i wprowadzić ją w życie. Wtedy gdy zaczyna się działanie, tak naprawdę zaczyna się cała „zabawa”. Wychodzę z założenia, że lepiej żałować rzeczy, których się spróbowało niż nie spróbować w ogóle. Fakt jest jednak taki, że pomimo tego, że Australia może wydawać się krajem idealnym i pięknym, to wcale nie jest łatwo zostawić wszystko co znane i wygodne, spakować życie w 30 kg walizkę i ruszyć na drugi koniec świata. Wymaga to naprawdę dużej odwagi i przede wszystkim wytrwałości bo okazji, żeby się poddać może być bardzo dużo i to właśnie wtedy ta wytrwałość czy upartość najbardziej się przydaje. Samo wyszukanie biletu i kupienie go to już nie mały stres. Spakowanie wszystkiego, co potrzebne w 30 kg, dużo wiary w to, że będzie dobrze a jeszcze więcej odwagi. Emigracja nigdy nie jest łatwa, a emigracja na drugi koniec świata to nie lada wyczyn. Mieszkając w Hiszpanii przez kilka lat, zawsze wiedziałam, że w razie czegoś jestem o 5 h lotu od domu, tutaj takiego komfortu nie ma, a 5h lotu zamienia się w 25h.
MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ – MARZENIA SIĘ SPEŁNIA
Można marzyć o wielu rzeczach i snuć plany na przyszłość. Tylko że nic z nich nie wyniknie, jeżeli nie będziemy konsekwentnie czasami, nawet minimalnymi krokami działali aby je zrealizować. A wtedy życie widząc naszą pracę i poświęcenie, na pewno nam pomoże w ich realizacji. I nawet te najmniejsze kroki, jakie podejmowaliśmy w tym kierunku, w końcu złożą się w całość ale to do nas należy ta główna rola.
A gdy już to marzenie się spełni, oj wtedy człowiek czuje, że żyje i żyje w pełni. Nie muszą być to zawsze wielkie i spektakularne marzenia, ale nawet takie ”fajnie by było…’ też się liczą. U mnie takim momentem było na przykład zobaczenie z bliska koali i kangurów. Wiem, marzenie bardzo popularne wśród wielu osób, które odwiedzają Australię. Jednak pamiętam, jak kilka lat temu to marzenie wydawało się takie dalekie, a po kilku latach stało się rzeczywistością. Niesamowite uczucie i satysfakcja. Do tylko jeden taki przykład, ale Australia dała mi wiele takich momentów i pokazała jak cieszyć się z tych małych zwycięstw, często dnia codziennego. Te małe zwycięstwa, które zawsze trzeba dostrzegać i doceniać sprawiają, że wszystkie inne problemy i smutki bycia tak daleko od domu rodzinnego nabierają innej perspektywy i nadają życiu balans. Na szczęście w Australii nie trudno o momenty ”wow” i o taką zwykłą radość życia codziennego.
CODZIENNA UPRZEJMOŚĆ TO TAKI SAM RYTUAŁ JAK MYCIE ZĘBÓW
Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, jacy są Australijczycy, odpowiedziałabym krótko-różni bo jak wszędzie na świecie bywa różnie. Jednak to, co dosyć szybko rzuciło mi się w oczy to uprzejmość w codziennych sytuacjach. Jakże prosta a jak pożądaną cecha. W końcu najsłynniejsze australijskie powiedzenie nie wzięło się z znikąd. No worries, mate – i po problemie. Australijską mentalność ciężko opisać, to trzeba przeżyć i samemu się o tym przekonać. Czasami myślę, że to chyba to odizolowanie od reszty świata sprawiło, że nie zatracili oni tych prostych, ale jakże ważnych wartości do obcowania w społeczeńswie. Byłam tym mocno i mile zaskoczona zaraz po przyjeździe do Australii a obserwując to codziennie nasuwa mi się tylko jeden wniosek – to wcale nie jest trudne i zależy tylko i wyłącznie od nas jakie jest nasze nastawienie na dany dzień. Lubię ich pogodę ducha i wyluzowanie, ale też otwartość. Nie lubią się nie potrzebnie spinać lub stresować. Podsumowując tę myśl, myślę, że uprzejmość może stać się takim samym rytuałem jak mycie zębów.
ŚWIAT JEST OGROMNY I BARDZO RÓŻNY
Dopiero na miejscu w Australii tak naprawdę można przekonać się o jej ogromnym terytorium i odległościach. Powierzchnia Australii jest porównywalna do Europy. Australijczycy całkowicie inaczej patrzą na odległości. Choć to ciągle ten sam kraj to również np. pogoda jest bardzo różna w zależności od części Australii. To bardzo duży i różnorodny kraj i aby poznać go lepiej potrzeba sporo czasu. Co wydało mi się też zabawne, jest fakt, że Australijczycy nie dzielą Europy na państwa, tylko traktują ją jako całość. Często, gdy ktoś zadaje mi pytanie, nie pyta się jak coś wygląda w Polsce, tylko jak jest w Europie. Dla nich Europa wydaje się bardzo odległa. Nie pomagają też ogromne różnice czasowe. Tutaj żyje się w przyszłości. Kiedy w Australii jest już poranek i ja jadę do pracy, w Polsce moja rodzina kładzie się dopiero spać.
WORK LIFE BALANCE
Australijczycy cenią sobie swój czas i jedną z wielu rzeczy, jakie bardzo mi się spodobały od razu w mojej pierwszej pracy był duży nacisk na zachowanie równowagi pomiędzy pracą a życiem osobistym, a także dbanie o zdrowie psychiczne pracowników. I nie jest to tylko pusta obietnica, jaką można usłyszeć na rozmowie kwalifikacyjnej, ale widać to w praktyce. Bo to właśnie o to w życiu chodzi. Praca powinna być częścią naszego życia, jednym z wielu elementów, a nie całym życiem. Oczywiście, jeżeli ktoś uwielbia pracować i w pełni poświęcać się życiu zawodowemu, to nie ma problemu. Generalnie mówiąc, Australijczycy lubią mieć swój balans i nie przepracowują się bez powodu.
WCZESNEGO WSTAWANIA
Choć mieszkając przez kilka lat w Hiszpanii wyrobiłam sobie całkowicie inny nawyk niż wcześnie wstawanie – w Hiszpanii życie toczy się raczej nocną porą. Kiedy w Hiszpanii zasiada się do kolacji większość Australijczyków już smacznie śpi od kilku godzin. 22:00 to dla nich dość późno, wielu kładzie się spać dużo wcześniej. Na początku myślałam, że to nie dla mnie. Teraz widzę wiele zalet takiej rutyny, podobno najzdrowszy i najbardziej wartościowy sen to właśnie ten przed północą. W Australii dosyć szybko robi się ciemno, oczywiście nie jest to nasz polski listopad, ale w zimie w Brisbane już około 17 zachodzi słońce. Z koleji rano bardzo wcześne wstaje słońce. Dlatego Australijczycy lubią wcześnie wstawać, nawet w dni wolne. Wstawanie o 5 nikogo nie zdziwi. Z rana lubią uprawiać sport, biegać lub chodzić na siłownię. Kiedy wychodzi się z pracy popołudniem, nawet około 16:00, każdy mówi sobie ”Good night”. W Sylwestra pokaz fajerwerków jest organizowany dwa razy, raz o 20:00 i ten właściwy o 24:00, bo dla wielu 24:00 nawet w Sylwestra to za późno. Generalnie bary i puby pustoszeją też dosyć wcześnie bo już około północy gdzie np w Hiszpanii zabawa dopiero się rozkręca.
AKTYWNEGO STYLU ŻYCIA
Wczesne wstawanie często idzie w parze z aktywnością fizyczną. Wielu z aussies zaczynając swoją pracę, jest już po treningu. Sport, szczególnie na świeżym powietrzu, jest częścią australijskiej codzienności. Fajne jest to, że nie są to nie tylko ludzie młodzi, ale także osoby starsze. Częstym widokiem jest uprawiana w parkach na świeżym powietrzu joga. I to bardzo mi się podoba. Najpopularniejszym sportem zespołowym jest krykiet i piłka nożna tutaj nazywana, ale soccer. Świetna pogoda zachęca do tego, aby wyjść na zewnątrz, nawet gdy miałby być to tylko spacer.
BYCIA ŚWIADOMYM KONSUMENTEM
Choć to chyba lekcja wyciągnięta nie tylko z mieszkania w Australii, ale generalnie z emigracji albo po prostu z wielu przeprowadzek. Nigdy nie miałam większych problemów z pakowaniem się, praktyka robi swoje. Tak spakowanie się do Australii było nie małym wyzwaniem. Zapakować wszystko co może się przydać w czasie naszego nowego etapu w życiu w 30 kg jest trudne, nie jest to wyjazd tylko na wakacje. Jakoś się udało. Również mieszkając tutaj, brak dostępności do wielu sklepów które mamy w Europie, a także większa świadomość ekologiczna i konsumencka, znacznie wpłynęły na moje podejście do zakupów. Mam kilka ulubionych sklepów w Australii, ale przestały mnie ekscytować wyprawy do centrów handlowych. Zamiast tego chyba po prostu wolę te ”naturalne centra handlowe”, jakie ma do zaoferowania natura a o takie miejsca w Australii nie trudno. Wolę spędzić weekend na łonie natury czy na pobliskiej plaży. Lubię też przestrzeń i nie za gracone mieszkanie a już na pewno nie szafę. Co nie znaczy, że stałam się skrajną minimalistką, chyba wolę po prostu mieć mniej rzeczy, ale dobrej jakości. Bardzo lubię otaczać się praktycznymi rzeczami, w szczególności takimi, które np. mają wiele zastosowań w jednym. Moje zakupy są teraz dużo bardziej przemyślane i nastawione na praktyczność. A Posiadanie mniej, ale dobrej jakości i praktycznych rzeczy to zdecydowanie rozwiązanie, które dużo bardziej mi się podoba. A w razie kolejnej przeprowadzki wiem, że sama sobie za to podziękuję.
ANGIELSKIEGO W AUSTRALIJSKIEJ WERSJI
Choć ten punkt jest w ciągłym rozwoju bo ciągle się go uczę to nie mogłam go tutaj nie dodać. Bo jest to moje nie małe osiągnięcie. Bo gdy tylko przypomnę sobie moje początki z aussie wersją angielskiego, to chce mi się śmiać. Generalnie uważam, że można się przyzwyczaić i osłuchać, a później idzie już z górki. Australia jest też krajem na tyle multi culti, ze wielu Australijczyków ma świadomość, że ich wersja angielskiego jest dosyć specyficzna. Chyba najtrudniej ”załapać” na początku wszystkie skrócenia no i oczywiście wyrażenia typowe dla slangu ale z czasem można się osłuchać z tą wersją językową i po prostu przyzwyczaic. O mojej liście slangu i ciekawostkach na temat australijskiej odmiany angielskiego pisałam w tym poście.
Podsumowując a podsumowywać zawsze warto, bo o wiele łatwiej zobaczyć i decenić co już udało nam się osiągnąć. Wyjazd do Australii to na pewno polączenie wielkiej przygody, lekcja a także bezcenne i niezapomniane życiowe doświadczenie.
Za rok wrócę do tego wpisu i bardzo jestem ciekawa jakie wtedy będą moje przemyślenia.
A Wy lubicie robić podsumowania? a może jesteście tutaj bo dopiero planujecie swoją przygodę w Australii. Bardzo chętnie o tym poczytam w komentarzach.